Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Najnowsze wpisy, strona 34


POSYŁAM KWIATY /ADAM ASNYK/
09 kwietnia 2020, 14:15

Posyłam kwiaty - niech powiedzą one

To, czego usta nie mówią stęsknione!

Co w serca mego zostanie skrytości

Wiecznym oddźwiękiem żalu i miłości.

 

Posyłam kwiaty - niech kielichy skłonią

I prószą srebrną rosą jak łezkami,

Może uleci z ich najczystszą wonią

Wyraz drżącymi szeptany ustami,

 

Może go one ze sobą uniosą

I rzucą razem z woniami i rosą.

Szczęśliwe kwiaty! im wolno wyrazić

Wszystkie pragnienia i smutki, i trwogi;

 

Ich wonne słowa nie mogą obrazić

Dziewicy, choć jej upadną pod nogi;

Wzgardą im usta nie odpłacą skromne,

Najwyżej rzekną: "Słyszałam - zapomnę".

 

Szczęśliwe kwiaty! mogą patrzeć śmiele

I składać życzeń utajonych wiele,

I śnić o szczęściu jeden dzień słoneczny...

Zanim z tęsknoty uwiędną serdecznej.

 

[2 sierpień 1870]

BO TAKA JESTEM
01 kwietnia 2020, 19:13

PIANA
01 kwietnia 2020, 17:52

To był dziwny ślub.
Panna młoda w sukni, znacznie przewyższającej objętością ją samą. Koloru gołębich piór i pan młody, w tak samo dobranym kolorystycznie garniturze oraz niepasującym do ubioru cylindrze. Niby nic a jednak szczudła, na których posuwali się niepewnie, dodawały im upiorności.
Zastanawiało mnie jak będzie wyglądała cała ceremonia jednak dość osobliwe wydarzenie oderwało moje myśli od państwa młodych a skupiło na kilku policjantach. Stali w różnych odstępach od siebie i chwiejąc się na nogach wymiotowali... Piana jaka wypadała z ich ust na ziemi tworzyła niemałe kałuże, które wydawały się poruszać.
Niepokój jaki odczułam kazał mi zrezygnować z uczestnictwa w ceremonii i tylko jedna myśl poganiała mnie lękiem w stronę domu.
Szybkim krokiem starałam się wymijać chorych. Co przykuło moje spojrzenie to wystające z ich mankietów kikuty bez dłoni o konsystencji gumy. Podrygiwały w takt torsji...
Przyspieszyłam kroku ale poczułam w ustach nieprzyjemny smak i wyplułam ślinę, która lądując zmieniła się w musującą breję... Przeraziłam się tak bardzo, że biegiem pokonałam następne metry dzielące mnie od domu.
Wszędzie leżały białe pieniste kałuże, które wydawały się powiększać i pulsować...
Dopadłam drzwi i zatrzasnęłam je za sobą podkładając pod nie ręczniki, aby piana która wydawała się podążać za mną nie przedostała się do środka.
Usłyszałam dźwięk smsa... Jeden za drugim... wydawały się nie mieć końca. Podniosłam telefon:
-To już 64 dni...
Gdy chciałam odczytać więcej obudził mnie dzwonek komórki...

/sen 21/22.06.2017/

 

OJ TAK
01 kwietnia 2020, 17:40

DLA UŚMIECHU
22 marca 2020, 16:40

SYNEK
22 marca 2020, 16:02

Poród w domu przebiegł szybko i bez komplikacji więc tuż przed północą mogłam tulić w ramionach mojego synka.

Już wtedy pogłoski o dziwnych zamieszkach na świecie, pojawiały się w wiadomościach. Ludzie jak szaleni, pełni gniewu skakali sobie do gardeł. Pozbywali ubrań i nago wychodzili na ulicę.
W bloku, gdzie mieszkałam, zrobiło się tłoczno. Jakby rodziny chciały być blisko siebie a miejsce na korytarzu było bezpiecznym schronieniem.

Chłopczyk był niezwykły jak na noworodka. Duży, rumiany z burzą jasnych włosów i najbardziej błękitnymi oczami jakie kiedykolwiek dane było mi oglądać.
Nie wiem czy mocniej przerażało mnie to co działo się na zewnątrz czy fakt, że moje dziecko nad wyraz szybko dojrzewa.
Na drugi dzień po urodzeniu potrafił już siedzieć i samodzielnie trzymać butelkę z mlekiem. Piątego dnia raczkować i wymawiać pierwsze słowa.
W dniu, w którym dramatyczne zdarzenia rozegrały się na moich oczach, chłopczyk potrafił już chodzić.

Ludzie pracujący w biurowcu, stojącym naprzeciw mojego bloku, zaczęli dziwnie się zachowywać.
Stałam przy oknie i oglądałam dramatyczne sceny pełne nagości, przemocy i krwi. Zszokowana nie mogąc się ruszyć poczułam jak mój syn łapie mnie za rękę i uśmiechając spogląda głęboko w oczy.

- Wszystko będzie dobrze mamo...

-------------------------------------------

na podstawie snu z 26/27.05. 2019

MOJA WYSPA
17 marca 2020, 18:55

 

Wyspa moich myśli
nigdy taka sama
raz ciepła słoneczna
raz deszczem zalana

 

potargana burzą
piorunem godzona
zalewana falą
lodowcem mrożona

ale też radosna
pod tęczą muzyki
w cieniu chwil spokojnych
cichną szloch i krzyki

a jej mały skrawek
co zawsze zielony
który wciąż się liczy
tobie przeznaczony

 


PRZELOTNE
11 marca 2020, 15:39

Lubię ten chłód
pełen świeżości
przez uchylone
okno się wkrada

przynosi głód
wspomnień z młodości
dla czasu łez
pewnie się nada

nostalgii łyk
głęboki oddech
pokory stan
uciszy łkanie

już smutek znikł
choć nie na dobre
powietrze pachnie
oczekiwaniem