Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Kategoria

Opowiadania


KIKS
14 listopada 2021, 13:51

To był ponury dzień i chyba zbierało się na deszcz. Objuczona bagażami, jakimś cudem dotarłam do jedynej ławki jaką dano było mi spotkać. Z ulgą rozłożyłam na niej walizkę i torebkę gdy nie wiadomo skąd podbiegł do mnie chłopak w wieku szkolnym i nie zważając na moją obecność zaczął grzebać w kieszeniach torebki. Podskoczyłam do smarkacza i chwyciłam go za ramię, tym samym wyszarpując mu dłoń z wnętrza mojej własności. Zauważyłam, że ściskał coś między palcami. Wyjęłam mu na to siłę a wtedy on wyrwał się z mojego uścisku i pobiegł przed siebie. Pełna buntu ruszyłam za nim w pościg. Sapiąc dopadłam do grupki ludzi gdzie mały skrył się za plecami jakiegoś faceta.
- To złodziej! Krzyknęłam do gościa. Tu się manto należy! Widział to kto żeby grzebać ludziom po ich tobołach! Wstyd! - pogroziłam na pożegnanie pięścią zdziwionemu mężczyźnie i wróciłam do miejsca, gdzie na szczęście nadal leżały moje klamoty. Usiadłam na ławce i uspokajając oddech dopiero teraz przyjrzałam się temu co zabrałam chłopakowi. Był to pendrive o dziwnym kształcie zupełnie mi obcy. I nagle dotarło do mnie, że zrobiłam cyrk o nie swoją rzecz…

---------------------------
Na podstawie snu z 5/6.08.

 

DUSZE
30 maja 2021, 12:26

To było niezwykłe miejsce, podobne do plaży lecz na tyle ogromne aby nazwać je pustynią gdyby nie miejsca porośnięte zielenią. Czułam przyjemne ciepło, zarówno płynące ze strony słońca jak i piasku. Od ludzi aż się roiło. Słychać było gwar i radosny śmiech.
Znalezisko jakie wpadło mi w dłonie zachwyciło mnie do tego stopnia, że miałam ochotę pobiec i jak dziecko podzielić się radością z rodzicami. Wszędzie leżały kryształy. Wielobarwne różnej wielkości. Nazbierałam w dłonie tyle ile się w nich mieściło i już chciałam iść do rodziców gdy nagle nad głową pojawiły się dziwne samoloty na wpół przeźroczyste, z których wystawały długie rury skierowane w stronę ziemi.
Wszyscy, którzy zauważyli podniebne pojazdy powstawali i przyglądali się maszynom. Chciałam znaleźć rodziców i wtedy jeden statek zaczął strzelać białym światłem w ludzi stojących tuż pod nim. Rozbłysk oślepiał a gdy przygasał po kobietach i mężczyznach nie było śladu za to na piasku mieniły się kryształy.
Nim pojęłam co się dzieje ze snu wybudziło mnie szczekanie mojego psa…



Na podstawie snu 25/26.05.21

PIĘKNA 8
21 lutego 2021, 11:59

Nie spodziewał się, że ta drobna, śliczna brunetka będzie tak łatwym celem. Na samo wspomnienie jej aksamitnej skóry i podniecających krągłości zrobiło mu się gorąco. Kolejna naiwna... Gdy zapytała o spotkanie miał ochotę parsknąć śmiechem, zamiast tego grzecznie odrzekł, że nie ma takiej potrzeby.
Kulturalny, przystojny, pociągający... Uśmiechnął się do swojego odbicia w szybie wystawy. Poprawił krawat i przeczesał palcami włosy.
Miasto nocą wydawało się magiczne. Jednak cisza, którą wręcz namacalnie odczuł, niosła ze sobą jakiś niepokój. Rozejrzał się niepewnie wokół. Stała tam. Blisko latarni. Jednak światło zamiast padać na jej twarz rzucało cień.
Przymrużył oczy niepewny tego co widzi. Obraz wydawał się falować. Postać raz oddalała się a raz zbliżała i wtedy mógł przysiąc, że jej zielone oczy skrzą się nienaturalnie, zmieniając kształt a palce u dłoni dziwnie wydłużają.
Płaszcz a raczej czarna peleryna jaką miała na sobie, poruszała się mimo braku wiatru. Kiedy poły mocno się rozchyliły widział jej idealną nagość. To piękno, którego doświadczył. Zaśmiał się głośno w duchu przeklinając wypite drinki. Chciał odejść ale gdy się odwrócił stała przed nim tak blisko, aż czuł jej oddech na twarzy.
Czerwone, pulsujące światło, które wypływało z jej dłoni, hipnotyzowało. Ból początkowo przyjął z niedowierzaniem. Jednak ogień, który pojawił się na plecach objął go całego.

Patrzyła bez emocji jak spopielone resztki rozwiewa wiatr...

 

/2019/

MAZIDŁO
29 listopada 2020, 11:54

W świetle lamp jej brązowa skóra była wyjątkowo pociągająca. W kasztanowych włosach mógł dostrzec pojedyncze złote refleksy. Czarne oczy, jeszcze niedawno potrafiły ujarzmić niejedno męskie spojrzenie, teraz powoli zachodziły mgłą śmierci.

Pogłaskał ją po głowie i zaczął rozcinać skórę...

 

 

Nie pamiętał kiedy to się zaczęło... Zawsze pociągała go kobieca nagość, zmysłowość, zapach.

Jednak potrzebował czegoś więcej niż tylko seksualnego zbliżenia. To pragnienie początkowo odczuwał jako dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa, potem głos wewnątrz czaszki zmieniał natężenie doprowadzając go do szaleństwa.

 

Pierwszy raz był najtrudniejszy. Wysoka, szczupła blondynka. Broniła się zaciekle kiedy zaciskał jej dłonie na szyi...

Kilka miesięcy nie wychodził z domu aż do momentu gdy znów poczuł ten głód.

Japońska restauracja była najlepszym z możliwych wyborów.

Gdy oprawiał drobne ciało nie potrafił oderwać wzroku od jej charakterystycznych skośnych oczu.

 

Jaki to fart, że z zawodu był chemikiem. Przez lata nabyta wiedza i praktyka, sprawiły, że nie miał problemu z przerabianiem tkanek swoich ofiar... Kilka buteleczek już stało w oszklonej gablocie.

Wyjął jedną z nich, odkorkował i wciągnął zapach... Przez moment stał z zamkniętymi oczami zahipnotyzowany wonią. Potem wylał odrobinę zawartości na dłoń i rozprowadzając po ramieniu zaczął wcierać w skórę... Ekstaza jaka go ogarnęła przerosła oczekiwania. Nigdy nie czuł się bardziej spełniony niż w tej chwili.

Wypróbowywał zawartości butelek na sobie wcierając je w twarz i w ciało, za każdym razem doznając większej rozkoszy...

 

Wyczerpany zasnął. Gdy się ocknął, za oknem robiło się już szaro. Kręciło mu się w głowie i czuł ogromne pragnienie. Z trudem dowlókł się do łazienki. Pochylił nad umywalką odkręcając kran, nabrał w dłonie wody i przyłożył do twarzy. Ochlapał kilka razy dla otrzeźwienia i spojrzał w lustro. To co zobaczył wprawiło go w osłupienie... Patrzyły na niego błękitne, skośne oczy a włosy urosły i wyjaśniały. Przerażony dotykał twarzy raz po raz spoglądając to w lustro, to na siebie. Trzęsącą się ręką włączył światło by doświadczyć kolejnego przerażającego odkrycia...

 

Wybiegł z domu jak oszalały. Parł na przód byle dalej. Nie zauważył nadjeżdżającej ciężarówki...

 

 

Grupka mężczyzn pochylała się nad nagim, nieruchomym, dwukolorowym ciałem niepodobnym ni to do kobiety ni to do mężczyzny...

PIĘKNA 7
08 listopada 2020, 12:16

Rozglądał się wokół nerwowo. Las wydawał się otwierać zapraszająco, obiecując bezpieczny schron dla jego tajemnic. Chciał przyspieszyć ale worek i łopata utrudniały marsz. Zmęczony oraz zły podniósł pakunek z ziemi i zarzucił na ramię. Przez rozdarcie wypadła kobieca ręka i w rytm kroków zabawnie podrygiwała.
Zatrzymał się w miejscu, które uważał za najlepsze do tego co zamierzał zrobić. Uwolnił plecy od balastu a ten szeleszcząc opadł na trawę.
Rozdarł worek i przez chwilę przyglądał się pięknej twarzy. Czarne kosmyki przykrywały sińce na policzkach. Rozchylone usta wydawały się zapraszać do pocałunku.

- Dziwka! Syknął przez zaciśnięte zęby – Dlaczego to zrobiłaś...

Ukrył twarz w dłoniach i rozpłakał głośno. Po chwili otarł rękawem oczy i ze złością wbił łopatę w ziemię. Pracował w pocie czoła pełen zapału. Dźwięk rozkopywanej ziemi zagłuszył coś co z pewnością by go zaniepokoiło gdyby tylko chciał to usłyszeć... Gdy poczuł na sobie jej ciężar było za późno.
Martwe oczy patrzyły przed siebie a szczupłe dłonie paznokciami boleśnie i głęboko rozdrapywały mu twarz. Krzyknął przeraźliwie gdy z policzka krew zaczęła spływać na koszulę. Chciał uciec ale nogi odmówiły posłuszeństwa. Pokonany runął na ziemię. Oszołomiony i bezwolny po raz ostatni pozwolił na dotyk jej dłoni...

 

/2018/

 

PIĘKNA 6
01 września 2020, 15:36

Piasek po upalnym dniu przestawał parzyć i przyjemność obcowania z naturą w zachodzącym słońcu nie dała się porównać z niczym innym. Rozłożył koc niedaleko brzegu i zamykając oczy z błogim uśmiechem wsłuchiwał się w szum morza, które tego wieczoru było wyjątkowo łagodne a tylko drobne zmarszczki świadczyły o delikatnym udziale wiatru. Prawie zapomniał jak to jest oddychać pełnią rozluźnienia. Uniósł głowę i zobaczył ją... Na tle zachodzącego słońca wydawała się być nierealnym zjawiskiem. Długie ciemne włosy opadały na opalone ramiona, piękne ciało jak wyrzeźbione. Stanik bikini i pareo do samej ziemi, w tym samym kolorze tęczowej łuski, mieniło się w świetle odchodzącego dnia. Usiadł aby się lepiej przyjrzeć ale stała odwrócona. Nagle zaczęła iść w jego stronę. Rozejrzał się wokół. Plaża była pusta. Gdy stanęła nad nim poczuł niesamowite podekscytowanie.
Podała mu rękę. Chwycił jej dłoń i już mógł patrzeć w oczy koloru morza, jedne z najpiękniejszych jakie w życiu widział. Chciał jej o tym powiedzieć ale nim się odezwał poczuł jej usta na swoich. Pragnął tego. Smak kobiety był mu potrzebny bardziej niż to miejsce. Przerywając pocałunek uśmiechem dała znak, że czuje to co on. Poczuł narastające pożądanie... Złapała go za rękę i pociągnęła w stronę morza. Zalotne ruchy i uśmiech sprawiły, że przestał myśleć. Nawet nie zauważył, kiedy woda zamknęła się nad nimi a pierwsza potrzeba oddechu przywróciła mu zdolność myślenia.
Szarpnął chcąc się uwolnić ale jej dłoń zaciskała się mocno z każdym ruchem na jego nadgarstku. Z niedowierzaniem i przerażeniem patrzył jak tęczowy materiał zmienia się w rybi ogon a jej twarz porasta łuską.
Nim płuca nabrały wody usłyszał syreni śpiew.

========

Piękne moje Piękne
zabójcze i chore
w knowaniach przebiegłe
zranione Amorem

czarem obdarzone
nienawiścią strute
siłą naznaczone
i niedolą smutne

 

2018

 

PIĘKNA 5
27 sierpnia 2020, 15:38

Rozpoznawała ten dźwięk. Dochodził do niej powoli wzmagając na sile uporczywym brzmieniem. Zanim otworzyła oczy, poczuła ostry ból jakby coś wwiercało się w jej czaszkę...
Powieki miała ciężkie. Uniosła je na tyle aby ostre światło wdarło się boleśnie.
Świadomość niechętnie zaczęła porządkować doznania. Hałas jaki początkowo wydawał się rosnąć w jej głowie, okazał się wypełniać pomieszczenie. Składało się na niego tykanie i brzęczenie jak gdyby wiele maszyn pracowało naraz. Postanowiła unieść powieki. Cierpliwie przetrzymała ostry błysk, który po chwili rozproszył się i zbladł. Zamrugała raz i drugi, żeby wyostrzyć obraz ale widziała tylko rozmyte kontury. Gdzie jestem? To pytanie uderzyło w nią siłą lęku, jaki nagle zaczęła odczuwać. Z wysiłkiem ponownie otworzyła oczy i tym razem wszystko nabrało wyrazistości.
Nad nią wisiało kilka przewodów, dostrzegła też kroplówkę. Spróbowała podążyć wzrokiem za rurką ale napotkała opór.
Nagle ktoś wszedł i po chwili zobaczyła nieznajomą twarz.
- Księżniczka wróciła do nas – usłyszała radosny głos. Czarnowłosy mężczyzna pochylił się aby zajrzeć jej w oczy – czekaliśmy na ten moment piękna...
Jego ton przyprawił ją o mdłości. Otworzyła usta i przeciągnęła po nich językiem. Były spierzchnięte.
- Chcesz pić? Zapytał – Nie będziesz już nigdy spragniona – dodał. Chichot przypominał stukot maszyn... I nagle zaczęły docierać do niej pojedyncze obrazy...
Ciemna droga. Ktoś jechał za nią. Za nimi. Pisk opon gdy furgonetka mocno uderzyła w tył jej wozu. Szkło na jej twarzy i ciemność. Syn. Jej synek! Siedział w samochodzie na tylnym siedzeniu. Krzyk jaki w niej się rodził, na zewnątrz wypłynął tylko szeptem.
- Gdzie moje dziecko? Zajęty klawiaturą komputera mężczyzna niespiesznie podszedł do niej.
- Gdzie mój chłopczyk? Powtórzyła nie rozpoznając własnego głosu.
- Ach ten - podrapał się po brodzie – no cóż, nie był nam potrzebny...
Jego ironia wzmagała w niej rodzący się gniew. Podjęła próbę uniesienia głowy ale to co zobaczyła napłynęło pełną histerii paniką.
Połowa jej ciała była matowym plastikiem podłączonym do wielu cieńszych i grubszych przewodów a zamiast nóg miała długie żelazne protezy. Popatrzyła na ręce. Lewa od barku po palce również była sztuczną imitacją...
Przerażenie jakie ją ogarnęło mąciło zmysły ale i dodawało sił bo poruszyła kończynami i ku zdziwieniu mężczyzny usiadła.
- Ej laleczko - podszedł do niej – jeszcze nie czas na ruchy! Będziesz miała ich wiele uwierz mi – uśmiechnął się chytrze puszczając do niej oko.
– A twój synek nie poszedł na marne- ciągnął monolog - choć pewnie to żadne pocieszenie, każda jego część znajdzie właściciela...
Śmiech którego początkowo nie rozumiała dotarł do niej z mocą tornada. Obraz pięcioletniego chłopca o niebieskich oczach wywołał falę żalu zmieszanego ze złością.
Przewody rwały się jak nitki kiedy zeskoczyła z metalowego stołu i chwilę chwiejąc się na sztucznych nogach odzyskała równowagę. Mężczyzna, lekko zdezorientowany, cofnął się w tył. To dało jej przewagę. Wykonała kilka szybkich kroków i już była przy nim dusząc jego szyję z taką łatwością o jaką by siebie nie podejrzewała.

=================

Powietrze na zewnątrz wydawało się inne. Mimo to wciągnęła je mocno utrwalając ten moment.
Zapięła płaszcz i nakryła głowę chustą. Już nic nie będzie takie samo...

/2018/

PIĘKNA 4
14 sierpnia 2020, 15:02

- Głupia zdzira – dotarło do niej jakby przez mgłę – dała się złapać na czułe słówka...

Męski głos zdawał się rosnąć. Powoli docierała do niej prawda. Restauracja, flirt, czułości w windzie... Usiadła zdziwiona, że jej ciało nadal leży na podłodze. Chciała krzyknąć ale z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk i ta lekkość, która unosiła ją w górze. Popatrzyła na dłonie. Były rozmyte tak samo jak i nogi. Odważyła się spojrzeć w miejsce gdzie leżała. Rozłożone uda i podniesiona wysoko sukienka nie zostawiały złudzeń... Otwarte niebieskie oczy wpatrywały się w jeden punkt gdzieś pod łóżkiem. Z rany na głowie wyciekała krew i sklejając kasztanowe włosy wsiąkała w dywan. Rozpłakała się ale szloch takim samym wewnętrznym brzmieniem został w niej.
Trzaskanie drzwiczek mebli i szuflad przywróciło świadomość... Poszła a raczej popłynęła w kierunku skąd dochodziły odgłosy. Wszystko było porozrzucane. Ubrania tak jak biżuteria a nawet kosmetyki znalazły się na podłodze.

- Suka – dostrzegła go... Przystojna twarz wyrażała pełne pogardy oblicze – Gdzie to schowałaś!

Wzdrygnęła się kiedy przewrócił stolik. Nie pamiętała niczego co mogło ściągnąć na nią takie nieszczęście. Pomyłka! To musiała być pomyłka. Gniew, który zaczął narastać, elektrycznie łaskotał koniuszki palców. Poczuła przypływ energii i niezwykłą siłę. Światła w mieszkaniu zaczęły migać.

- Co do cholery? Ucieszyło ją, że to zauważył. Spojrzała na ręce, które świeciły
dziwnym blaskiem. Po chwili cała zaczęła fosforyzować - Co jest kur...

Jego twarz nabrała dziwnego wyrazu. Przerażony zaczął się cofać potykając o rozrzucone rzeczy. Napierała na niego z całej siły aż wszystko stało się jasnością...

======================
- Kur*a ale jatka! Policjant pochylił się nad ciałem – Matko! Cofnął się o krok – kto mu tak zniekształcił facjatę?
- Dobra zakryj go – drugi z policjantów rzucił prześcieradło na zwłoki.

Światła zaczęły przygasać...

 

2018