Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Archiwum 11 marca 2020


PRZELOTNE
11 marca 2020, 15:39

Lubię ten chłód
pełen świeżości
przez uchylone
okno się wkrada

przynosi głód
wspomnień z młodości
dla czasu łez
pewnie się nada

nostalgii łyk
głęboki oddech
pokory stan
uciszy łkanie

już smutek znikł
choć nie na dobre
powietrze pachnie
oczekiwaniem

CENA MAGII
11 marca 2020, 15:32

Są emocje ubrane w magię
drżące ciepłe lepkie i nagie
nieodporne na różdżki dotknięcie
tak uległe pod każdym zaklęciem

wzlatające na szczyt wyobraźni
zmieniające potencjał baśni
mają wpływ na niejedną wenę
lecz ich magia ma swoją cenę

----------------------

~magia zawsze ma swoją cenę~ = zaczerpnięte
z serialu `Once upon a time`

 

ŚCIGANY 2
11 marca 2020, 15:25

W PUŁAPCE

Gdyby nie zepsuty samochód i komórka, która straciła zasięg, nigdy nie znalazłaby się w tym lesie. Zapadał zmrok.
Każdy odgłos napawał lękiem. Tłumiła go wymuszonym śmiechem. W oddali zobaczyła zarys domu.
Przyspieszyła kroku. Widok zrujnowanej chaty rozwiał mrzonki o szybkiej pomocy. Wszędzie leżały deski,
jak gdyby powyrywane ze ścian. Zajrzała do środka. Żołądek podszedł do gardła. Ktoś tam był…
- Halo? Zawołała niepewnie ale nie dostała odpowiedzi. Postanowiła wejść. Na podłodze leżał mężczyzna, cały we krwi.
W otwartych ranach zalęgły się już muchy. Fetor unoszący się w powietrzu utrudniał oddychanie. Pochyliła się nad rannym.
Otworzył oczy tak nagle, że przestraszona odskoczyła w tył, uderzając głową o jakiś mebel. Usłyszała jak mamrotał coś niewyraźnie.
Potrzebował pomocy. Z trudem podniosła go z ziemi. Przy pierwszym ruchu krzyknął przeraźliwie z bólu. Łzy napłynęły jej do oczu.
- Dasz radę, musisz! Ciągnęła go tak przez parę metrów, mając wrażenie, że minęły długie godziny.
Zapadła ciemność i tylko wyłaniający się zza chmur księżyc oświetlał im drogę.
- Uciekaj – usłyszała i spojrzała na mężczyznę. Zsunął się z jej ramienia i przybrał dziwną pozycję.
- Pomogę ci – podeszła bliżej ale trzask pękającej skóry zatrzymał ją w miejscu. To co zobaczyła napawało ją obrzydzeniem i przerażeniem.
Mimo to stała jak zaklęta. Dopiero gdy wydał z siebie potworny ryk, ruszyła z miejsca. Potykając się raz za razem, po długiej chwili znalazła się na jakiejś szosie.
Dotarło do niej, że to coś jest bliżej niż myślała…
W oddali zamajaczyły światła. Ktoś nadjeżdżał. Stanęła na środku jezdni i wymachując ramionami, starała się zatrzymać pojazd.
Ku jej uldze kierowca stanął.
Po chwili zamknięta bezpiecznie w samochodzie, oglądała znikającą w oddali, ciemną postać.
- Dziękuję – wyszeptała i dopiero teraz zauważyła, że oprócz niej i kierowcy, jest jeszcze dwóch pasażerów. Uśmiechali się w taki sposób, że…

Strach powrócił.

MOJE MOTTO
11 marca 2020, 15:24

ŚCIGANY
11 marca 2020, 15:17

Biegł już dłuższy czas. Przez gęste konary drzew prawie nie docierało światło księżyca.
Bolały go dłonie i twarz, poranione przez ostre krzaki i gałęzie. Brakowało mu tchu.
Nogi zrobiły się ciężkie i nagle zahaczając o wystający korzeń, upadł.
Ręce zanurzyły się w głębokim runie, pełnym igieł, liści i czegoś co przypominało galaretowatą masę.
Po chwili fetor zgniłego mięsa uderzył z podwójną siłą. Zdusił krzyk i zmusił ciało do ucieczki.
Stłuczone kolano opóźniało bieg. Dalekie odgłosy, gdzieś za nim, wydawały się rosnąć,
ostrzegając o zbliżającym się niebezpieczeństwie.
Pokonując ból parł przed siebie, byle dalej. Między drzewami zamajaczył cień starej szopy.
Nadzieja napełniła go otuchą. Niestety spróchniałe deski nie były tym czego oczekiwał.
Znalazł drzwi i wchodząc wytężył wzrok w poszukiwaniu czegoś, czym mógłby się zabarykadować.
Niewielki stół musiał wystarczyć.
Przez dziurawy dach wpadało niewiele światła.
Usłyszał to - przejmujące do szpiku kości, wstrząsające wycie. Było zbyt blisko by mógł łudzić się nadzieją.

Trzask łamanych desek zagłuszył ostatni krzyk.

Las milczał…

COŚ W TYM JEST
11 marca 2020, 14:55

FISHER - totalnie the best
11 marca 2020, 14:43

 

Jego muza jest mi wsparciem w smutnych chwilach za to zawsze będę mu wdzięczna kiss

Ulubiona
11 marca 2020, 14:23

 

 

 

 

 

Moja naj z naj po wsze czasy laughing