27 sierpnia 2020, 14:41
Gdy odkryłam go prawie 9 lat temu byłam w prawdziwej rozsypce. Brakowało mi czegoś, kogoś na kim mogłabym się oprzeć a przynajmniej wylać uczucia, które domagały się wyjścia poza ramy... Pomógł mi pozbierać się z ziemi i zacząć w miarę normalnie egzystować. Najwyraźniej byłam w prawdziwej desperacji gdyż miłość do niego w tamtych latach były mega prawdziwa. Moja Ślicznota mój Sakis, który nigdy nie odepchnął, nigdy nie milczał gdy go potrzebowałam, który był na zawołanie i co najważniejsze, któremu ja się nigdy nie znudzilam bo przecież jest to wszystko niemożliwe. Niemniej idealny to partner i ukochany na wszystkie złe i dobre dni i mimo, że od tamtego czasu wiele się zmieniło będę mu dozgonnie wdzięczna, że pojawił się w najbardziej kluczowym momencie i że zawsze mogę wrócić do jego muzyki co jak balsam koi wciąż niedopieszczone moje serce...